
Kubański Trinidad pełen jest unikalnych budowli pochodzących jeszcze w XVIII stulecia. Okazję do zobaczenia i z bliska jest spacer brukowanymi uliczkami, które gdzieniegdzie pozwalają dotrzeć na niewielkie, a czy efektownie prezentujący się w dziedzińce. Podążanie miejskimi stanowi jednak głównie okazję do zapatrzenia się na wspaniałe kamienice. Co ważne, w tym kontekście, niemal wszystkie z nich wciąż legitymują się oryginalnym stylem, z którego przebijają się mieniące się czerwienią dachówki.
Przybywając do Trynidadu na Kubie, niejednokrotnie usłyszeć można, że określa się go mianem Miasta Muzeów. I przyznać trzeba, że niewątpliwie określenie to nie jest nadużycie. Trzeba jednak mieć na uwadze, iż definicja ta odnosi się nie tylko do licznych placówek kulturalnych miasta, ale przede wszystkim do jego ogólnych walorów historycznych. Gdziekolwiek tu bowiem nie spojrzeć w oczy rzucają się zabytki architektury kolonialnej, będące namacalnym dowodem na niesamowicie bogatą przeszłość miasta. Nie może więc być zaskoczeniem fakt, iż kubański Trinidad doceniono wpisaniem na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Co zobaczyć w Tinidadzie na Kubie?
Jako że miasto ma de facto swoistą zabudowę, jego zwiedzanie podzielić można na dwa etapy. W trakcie pierwszego skoncentrować się można na Starym Mieście. Tu na pierwszy plan wysuwa się ciekawy Plaza Mayor oraz ładnie zabudowania w formie rzucających się w oczy rezydencji. Obrośnięty palmami stanowi miejsce, w którym nie sposób się nudzić. Po tym, jak napatrzymy się już na codzienne życie, jakie toczą tu miejscowi, możemy zacząć penetrować kolejne atrakcje.
Plaza Mayor Trinidad Kuba; źródło: Flickr
Tutejszą Parroqial Mayor, czyli katolicką katedrę zbudowano jeszcze w XIX w. Imponujących rozmiarów kościół, oparty na pięciu nawach ma w sobie coś magnetyzującego. Może to te ołtarze, które swym neogotyckim wyglądem tworzą najważniejszy z elementów wyposażenia. A może słynny posąg Señor de la Vera Cruz, czyli przybyła z dalekiej Hiszpanii figura Jezusa? Swoją drogą ta została tu umieszczona… przypadkiem. Pierwotne założenie było takie, że zostanie przewieziona do Meksyku. Kiedy jednak warunki pogodowe sprawiły, że transport nie będzie możliwy, miejscowi uznali to za jasny sygnał: figura musi zostać tutaj!
Macie tak, że zwiedzając dane miasto, nade wszystko stawiacie sobie za cel poznanie wszystkich jego sekretów? No to w kubańskim Trinidadzie musicie zwiedzić Museo de Arquitectura Colonial. Wizytując je pamiętać warto, że wiele z siedzib tutejszych muzeów w przyszłości było po prostu efektownymi willami majętnych mieszkańców kubańskiego Trynidadu; tak też jest i w tym przypadku. Wizyta tu pozwala dogłębnie zapoznać się z tym, jak miasto przeobraziło się z lichej osady w imponujący swą zabudową ośrodek miejski. Wystawa przybliża to, jakimi technikami posługiwali się budowniczy i jakich form architektonicznych nadawali zabudowaniom przez lata. Oczywiście tego typu atrakcji nie można było zorganizować w byle jakiej lokalizacja. Z tego względu siedziba placówki powstała w 1735 r., jako willa bogatej familii Sanchez Inzaga. Z żółtych ścian przebijają się oryginalne drewniane drzwi i stolarka okienna, która swego czasu sporządzono ręcznie. Ale to nie tak, że gmach pozbawiony jest zdobycz techniki. Oczywiście, mają one swe lata, aczkolwiek gazowe żyrandole i napędzany tym samym paliwem XIX w. generator do dziś mogą robić wrażenie. Podobnie jak pochodzący z XVIII stulecia prysznic.
Museo de Arquitectura Colonial; źródło: Flickr
Romantyczne atrakcje kubańskiego Trinidadu
A może cechuje was romantyczna dusza? Jeśli odpowiedź brzmi twierdząco, w Trinidadzie na Kubie, czeka na Was Museo Romantico. Muzeum Romantyzmu w Trinidadzie stanowi pierwszą otwartą w mieście placówkę kulturalną. Od 1973 r. ulokowana na Plaza Mayor placówka zajmuje jeden z najwybitniejszych budynków w całym mieście. Wnętrze pełne jest wiszących na ścianach płócien, wypełniających sale ozdób i fenomenalnych mebli, by wspomnieć tylko XVIII w. biurko, na którym widnieją namalowane na salce sceny z mitologii. Sporo wdzięku nadaje mu to, że działa ono w dawnej rezydencji hiszpańskich przybyszów. Don Jose Maria o Borrell y Padron wniósł wielkie wiano w rozwój miasta, a dowodem tego, jest także i Muzeum Romantyzmu. Jego rodzina, zarobiwszy uprzednio fortunę na handlu cukrem, przeznaczyła zyski na kupienie sobie… tytułu szlacheckiego.
Kiedy Padron w 1808 r. przejął na własność budynek, z czasem zaczął realizować względem niego swój plan i latach 40. XVIII w. przystąpił do jego rozbudowy o kolejne piętra. Wkrótce dumny z nowego statusu społecznego hrabia de Brunet zajął dom wraz z licznym potomstwem i służącymi mu niewolnikami. Sam pan na swych włościach cieszył się nie lada udogodnieniami. Choć trzeba przyznać, że nieco odleciał. Wanna z marmuru jest jeszcze OK. Ale wyrzeźbiony w 1808 r. w drewnie tron, służący za… toaletę. W ten sposób powstała efektywna rezydencja kolonialna, którą w w 1974 r. postanowiono zaadoptować na nową placówkę kulturalną. Pomysł urządzenia jej w Pałacu Hrabiego Bruneta okazały się strzałem w dziesiątkę.
Palacio Brunet Trinidad – Muzeum Romantyzmu; źródło: Flickr
Dzięki temu turyści zobaczyć mogą nie tylko kolekcję XIX w. przedmiotów, w tym zastaw stołowych, oraz przedmiotów ze srebra i porcelany. Nie mniejsze wrażenie robi patio w andaluzyjskim stylu, a także neoklasycystyczne elementy zgrabnie połączone ze stylem mudejar. Komu mało poznawania wytworów tutejszej kultury powinien zajrzeć do Galerii de Arte Universal. Jej wystawa składa się z mnóstwa płócien, z których część zabrać można ze sobą. Aczkolwiek, oczywiście po uiszczeniu opłaty 🙂 1, 3
Muzea opowiadające historie
Chłonięcie atmosfery ułatwia tutaj to, iż w części ulice pozbawione są samochodowego hałasu i smrodu spalin. Wyłączone z ruchu idealnie nadają się do nieskrępowanego zwiedzania kubańskiego Trinidadu. Wpadając w Calle Simon Bolivar od pierwszych kroków doceniać można kunszt architektów i budowniczych, stojących za powstaniem tutejszych willi. Jak wszędzie i tutaj każda na swoją niezwykłą historię. Jednak nie dziwi, że to akurat Palacio Cantero ściąga wzrok najbardziej. Nieruchomość jest dziś jednym z popularniejszych adresów w mieście. Dlaczego? Ano po prostu zaadoptowana została na Museo Historico Municipal. Owo Muzeum Historyczne pozwala ciekawskim obejrzeć całą gamę historycznych przedmiotów i dokumentów na kartkach, których zapisano bogatą historię tej miejscowości. Co ciekawe odwiedzając je, jednocześnie ma się w okazję to zerknięcia na mury należące dawniej do pewnego właściciela ziemskiego, konkretnie Don Jose Maria o Borrell y Padron’a. Wchodząc do środka, oczom ukazują się oryginalne meble w kolonialnym stylu, a także pomieszczenia będące niczym innym, jak rzymską łaźnią. Wreszcie obchodząc teren posiadłości, zerknąć można oryginalną fontannę. Okazuje się, że podczas gdy kobiety korzystały z tryskającej z niej pachnącej wody, faceci mieli okazję… upijać się cieknącym z niej dżinem. Warto także wspomnieć, że niedaleko wznosi się oparta na kształcie czworokąta wieża, stanowiąca punkt widokowy na miasto.
Palacio Cantero; źródło: Flickr
Kubański Trinidad daje też okazję do wizyty w Museo Archeologia y Ciencia Naturales Guamuhaya. Eksponaty placówki ulokowane są w ośmiu pomieszczeniach, dedykowanych stałym wystawą. Począwszy od otwarcia muzeum w 1976 r., miejsce koncentruje się na ukazywaniu historii ludów aborygeńskich sprzed epoki kolumbijskiej. Nie przeraźcie się jednak widoku wypchanych zwierząt, a zwłaszcza ptaków tworzących kolekcję. Kogo cechuje duża wrażliwość skupić się może na eksponatach pochodzących jeszcze z czasów przed przybyciem do Ameryki Kolumba. 2
Historia Museo de Artes Decoratives w kubańskim Trinidadzie skupia na sobie uwagę nie tylko wielbicieli różnych bibelotów i innych ozdobnych elementów. Wszystko dlatego, że jego wnętrza stały się pewnego dnia miejscem, w którym zatrzymał się słynny Herman Cortez. Do dziś miejscowi chwalą się tym, że to właśnie tu po części, zaplanował swą wyprawę, której wynikiem było podporządkowanie sobie azteckiego dotąd terytorium Meksyku.
Kubański Trinidad, czyli tropem przeszłości
Wiecie, że kubański Trinidad jest jednym z najstarszych miast kraju? Tutejsi pierwsi osiedleńcy namierzające to miejsce, uczyli zeń ledwie trzecią osadę na wyspie. Z tego też powodu każdy szanujący się turysta, będący pasjonatem historii zwiedzanych miast zajrzeć musi do Archivo de la Ciudad. Archiwum Miejskie łatwo poznać patrząc na front budynku. Wystarczy wypatrzyć herb miejski, jaki pokrywa go z tej strony. Dowiedzieć się tu można między innymi, że za ojca miejscowości uznać można Diego Velazqueza, który w 1517 r. czerpiąc z bliskości rzeki Arimao, podjął decyzję o założeniu miejscowości. Niebawem realizował już klasyczny model rozwoju, opierający się na wykorzystywaniu miejscowych do niewolniczej pracy. Tym samym zapisał się w pamięci rdzennych mieszkańców jako odpowiedzialny za eksterminację rdzennej ludności. Śmierć miejscowych nie zakończyła jednak tragicznego losu niewolników, autochtonów zastąpili bowiem Afrykanie. To jakkolwiek nie zabrzmi, gwarantowało miastu rozwój, z czego skrzętnie korzystano.
Wspomniane składowisko historycznych dokumentów jest owszem interesujące, ale to stojący vis-a-vis klasztor jest prawdziwym must see. Historia Convento de San Francisco de Asis sięga 1731 r. Choć początkowo wydawało się, że służyć będzie przez wieki, gdy w 1808 r. powstał Parroqial Mayor, księża z miejsca opuścili jego wnętrza. Tak dźwięk pieśni kościelnych i wznoszonych modlitw zastąpiły tu miotane na lewo i prawo rozkazy, wydawane hiszpańskim żołnierzom mającym tu swe koszary. Dziś obiekt kusi swym Museo de la Lucha Contra Bandidos (Muzeum Walki z Kontrrewolucją) przypominające historię starć władzy z partyzantami z l. 60 w górach Escambray.
Rytmy miasta
Wędrując Calle Rosario warto iść do końca, gdzie znaleźć można interesujące schody. Wspinając się na ich szczyt, warto pamiętać o nagrodzie. Tą jest Casa de la Musica, w którym roi się od wiekowych instrumentów, ale też kaset i płyt z uwiecznionymi kawałkami w typowo kubańskim stylu. Zresztą od muzycznych motywów niemal łatwo tu uciec…
Mająca tu swą siedzibę Conjunto Folklorico de Trinidad jest słynną organizacją, która ze swymi tanecznymi występami gościła w wielu zakątkach świata. Tym sposobem promowała lokalną kulturę, prezentując ludowe obrzędy Bantini Karibu. Nie mniej ciekawy jest znajdujący się pod nr 3 dom, w którym od 1732 r. mieszkał Fernando de la Lara. Osobistości cokolwiek kontrowersyjna… Pełniąc bowiem funkcję głównego inkwizytora miejskiego, skazał na śmierć krzyżową paru ludzi, uprzednio oskarżonych o uprawianie czarnej magii.
Zwiedzając Trinidad na Kubie nie da się uciec od przeszłości naznaczonej działalnością branży cukrowniczej. W XVIII w. ten ośrodek miejski dołączył do całego gamy tzw. „cukrowych miast”. Wypełniające obszar plantacje stały się wręcz symbolem miasta, podobnie zresztą, jak budowane z olbrzymich zysków wille. Wszystko zaczęło się zmieniać w 1880 r., kiedy na Kubie zniesiono niewolnictwo. Określenie „zaczęło” jest tu jednak kluczowe; mimo formalnej wolności niewolnicy latami nadal pracowali w pocie czoła na chwałę właścicieli ziemskich.
O dawnej cukrowej chwale miasta przypomina Casa de La Cultura Trinitaria. Urządzenie tu imprezy kulturalne, w formie koncertów i przedstawień ściągają na Calle Rosario 40 sporo mieszkańców. Ogólnie rzecz biorąc, kiedy Plazuela de Segarta otrzymywał swój trójkątny kształt, koncepcja zakładała obudowanie go rozmaitymi gmachami. A że do dzieła przystąpiono dość szybko, stojące tu konstrukcje szczycą się tym, że stanowią jedne z najstarszych elementów architektury w Trinidadzie. Do tego część z nich wygląda doprawdy okazale. I to z różnych względów, taki Casa de La Trova 1717 r. na przykład zapisuje się w pamięci jako ten, na który naniesiono artystyczne murale.
Dzielnica El Fortuno w kubańskim Trinidadzie
Lubicie historie o piratach i ich wyczynach? No to pora przejść się Calle Echerri i zajrzeć do dzielnicy El Fortuno. Paradoksalnie, kiedy w XVIII w. miejscowi wypatrzyli na horyzoncie płynący pod piracka banderą okręt wcale nie wypalali w panikę. Ba, zamiast popłochu, słychać było wyrazy zadowolenia. Oznaczało to bowiem przypływ zysków czerpanych z przemytu i sprzedawanych im towarów. Szczęśliwie zapuszczający się w te rejony Ameryki piraci, mimo że wzięli na cel wyspę, szczęśliwym trafem zawsze omijali kubański Trinidad.
Świadkiem ciekawych wydarzeń w XVI w. był tutejszy Plazuela Real del Jigüe. To właśnie tutaj, pod drzewem ks. Bartolome de las Casas odprawił uroczyście premierowa mszę w Trinidadzie. Wśród wiernych nie zabrakło wówczas Diega de Velazqueza. Co ciekawe z czasem duchowny otaczał opieka Indian, broniąc ich przed morderczymi zakusami kolonistów. 7
Trinidad – Plaza Santa Ana i Więzienia Królewskie
Część Trinidadu już formalnie nienależąca do Starego Miasta także bezsprzecznie dostarczyć może mnóstwa wrażeń. Plaza Santa Ana swą nazwę zaczerpnął od tutejszej świątyni, która jednak dziś chyli się ku upadkowi, a mówiąc ścisłe, jest po prostu ruiną. Spoglądając na kościół Św. Anny dosyć trudno wyobrazić sobie, jak mogły wyglądać odprawiane przez niegdyś nabożeństwa. No, ale pamiętać trzeba, że jest to pokłosiem jego wieku. Premierowe miejsce kultu, wówczas jeszcze licha kaplice wzniesiono tu w 1719 r. Do budowy kościoła przystąpiono w 1764 r., tworząc drugą nawę i zakrystię. Ostateczny kształt uzyskał w 1812 r. wraz z budową dzwonnicy. 3, 4
Plaza Santa Ana Trinidad Kuba; źródło: Flickr
Ruiny Iglesia Santa Ana Trinidad Kuba; źródło: Flickr
Tu gdzie dziś mieści się Centro Cultural w kubańskim Trinidadzie, w przeszłości raczej o kulturze nie dyskutowano. Prędzej usłyszeć można było bluzgi, jakie miotali osadzeni w tutejszym Więzieniu Królewskim – Carcel Real. Prócz pospolitych przestępców swego czasu trafiali tu też oskarżani o działalność rewolucyjną. Budowa nowego więzienia okazała się potrzebą chwili, gdy fatalnie warunki i przeludnienie okazały się problem nie do przeskoczenia w starym więzieniu. Tak brygada dowodzona przez Pedro de la Peñę wzniosła gmach długości 53 i wysokości 6 metrów, wydając na to 46 tys. peso. Kiedy w dniu 18 lutego 1844 r. przeniesiono do niego więźniów, prace budowlane jeszcze trwały. Podzielony na dziesięć oddziałów zakład karny dał okazję do rozdzielenia więźniów ze względu na płeć i rangę przewinień, za jakie zostali skazani. 5
Na koniec warto zostawić sobie kolejną z katolickich świątyń. Budowę kościoła św. Trójcy (Iglesia Mayor de na Samtisima Trinidad) rozpoczęto z werwą w 1817 r. Entuzjazm budowniczych szybko jednak opadł, co znalazło odzwierciedlenie w znacznym, bo trwającym aż 7,5 dekady opóźnieniu. Nie może więc dziwić, że udostępniona wiernym w 1892 r. świątynia, już najpierw przerzut oka jest miksem rozmaitych stylów. Wpatrując się budynek wyłapać można zarówno elementy neoklasycystyczne, jak i grecki styl. A wszystko to uzupełnione zostało o XIX w. wstawki. Paradoksalnie wszystkie te elementy łączą się to spójną całość, przez co przechadzając się po nim, ma się okazję zerknąć na bogactwo wnętrz. 6
Źródła:
1 https://www.guiacuba.info/destinos-turisticos/trinidad
2 https://es.wikipedia.org/wiki/Trinidad_(Cuba)
3 https://www.visitarcuba.org/trinidad-sancti-spiritus
4 https://www.turismoemcuba.com/iglesia-santa-ana-trinidad
5 https://trinidaddecuba.com/la-carcel-real-de-trinidad-simbolo-del-poder-colonial/
6 https://www.visitarcuba.org/iglesia-santisima-trinidad-sancti-spiritus
7 https://www.umbrellatravel.com/cuba/attractions?attrId=-5-12-20-&lang=es