Mury obronne Les Grandes Murailles w Saint-Émilion

Saint-Émilion – senne francuskie miasteczko

Poznawanie Francji polega nie tylko odhaczaniu kolejnych atrakcji z paryskiej listy „must see”. Ani tym bardziej na pobycie w luksusowych kurortach Lazurowego Wybrzeża, taplaniu się w oceanie czy basenie, przerywanym sączeniem tego i owego. Z dala od zgiełku stolicy i wypełnionych turystami wakacyjnych destynacji, w świetle promieni słonecznych skrzą się bowiem małe miasteczka. Zapraszam więc do jednego z takich miejsc – sennego Saint-Émilion i jego atrakcji.

Jedno z piękniejszych francuskich miasteczek zlokalizowanych w regionie Nowa Akwitania. I do tego tak blisko Bordeaux, od którego dzieli je ledwie 35 km. Bliskość stolicy regionu i jej szczególna popularność wśród winiarzy wpłynęła oczywiście również na Saint-Émilion. Nic dziwnego, że ów sielski krajobraz i wytwarzane tu trunki, zwłaszcza Grand Cru sprawiły, że miasto dostąpiło zaszczytu wpisania go na prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. 

Ach te beczki wina z Saint-Émilion…

Wypełniający zachodnie ziemie Doliny Dordogne, której glebę stanowi mieszanina gliny, piasku i żwiru Saint-Émilion otoczone jest zielonymi wzgórzami pełnymi upraw winogron. Nic dziwnego, że z tutejszej winnic w świat rocznie ruszają tysiące butelek czerwonego trunku. W tym tak uznane na świecie odmiany jak Merlot, Cabernet Franc, czy Cabernet Sauvignon i słynne Grand Cru.

Płynące leniwie rzeki i górujące nad okolicą zalesione wzgórza sprawiają, że rejon ma wszystko czego można oczekiwać od spokojnego, acz interesującego ośrodka. I to wszystko na ledwie 27 km2, będących częścią dwukrotnie większego obszaru, na które składa się osiem wiosek całej gminy.

Panorama Saint-Émilion

Panorama Saint-Émilion; źródło: Flickr

Beczki w Château La Rose Brisson we francuskim Saint-Émilion

Beczki w Château La Rose Brisson we francuskim Saint-Émilion; źródło: Flickr

Podróżnicy na tropie historii

Przeszłość Saint-Émilion jest doprawdy przebogata. Odnalezienie licznych śladów z dalekiej historii pozwoliło ustalić, że ludzie zamieszkiwali okolice, położone w południowo-zachodniej części kraju, już 35 tys lat p.n.e.!

Co więcej w czasie panowania Rzymian na ziemiach znajdujących się bezpośrednio pod wzgórzem swą wioskę zorganizowała tu społeczność galijska i rzymska. A dowodzą temu odnalezione tu ślady mozaik w Le Palat.

Był VIII w., gdy do wioski zjechał Emilion de Combes – brytyjski mnich działający na polecenie hrabiego Vannes, wywodzącego się z Bretanii pustelnika. Wkrótce zajął się głoszeniem rekolekcji dla miejscowych wykorzystując przestrzeń Ascumbas, dziś zwaną po prostu placem św. Emiliona. Mający dobre serce ksiądz angażował się w szereg działań o charakterze dobroczynnym. Wędrując po Europie i zmierzając do Hiszpanii, zatrzymał się podczas swej tułaczki w Saujon. Tam podjął decyzją która zmieniła jego życie; marzący zawsze o egzystencji jako samotnik wkrótce zamieszkał w Cumbis, gdzie z czasem – wykorzystując klif – wykopał swą pustelnię.

Z czasem nad pustelnią Ermitage de Saint-Émilion pojawiła się kaplica św. Trójcy. W mieście słychać dziś opinie jakoby pierwotnie miejsce otrzymało kształt porównywalny z krzyżem łacińskim, zaś wszelkie nieregularności są pochodną sposobu budowy, opartej na drążeniu i usuwaniu wnętrza skały. W trakcie swego pobytu Emilion korzystał na co dzień z umieszczonych tutaj: łóżka, stołu i siedziska. Co więcej nie musiał zanadto trudzić się o zaopatrzeniem w wodę, gdyż tę gwarantował mu dostęp do źródła. Dowodem na potwierdzenie tej tezy miała być odnaleziona tutaj chrzcielnica, i to nie tak mała, jak z czasów obecnych. Dawne praktyki religijne wymagały bowiem od pragnącego przyjąć chrześcijaństwo całkowitego zanurzenia się w cieczy.

Dawny Ermitage de Saint-Émilion z kaplicą św. Trójcy

Dawny Ermitage de Saint-Émilion z kaplicą św. Trójcy; źródło: Flickr

Skalny kościół i piękne uliczki – atrakcje francuskiego Saint-Émilion

Jakież to szczęście, że podróżowanie po świecie sprawia, że przed turystami otwierają się takie miejscówki jak ta! Perełką miasteczka jest jednak nie pustelnia, a wyjątkowy Eglise Monolithe. Kościół, który wykuto w litej skale 1000 lat temu! Wyobrażacie to sobie? Mało tego, do dziś jest największym miejscem kultu na świecie, które powstało właśnie w oparciu o taką strukturę. O tym jak wielką pracę musieli wykonać budowniczy niech świadczy fakt, iż wydobyto tutaj aż 15 tys, m3 kruszywa. Nosząca ślady liczbach ubytków kamienna fasada w promieniach słońca mini się żółtawa poświatą poświatą. Misternie wykute postaci wypełniające półkolistą wnękę nad drzwiami przywodzą na myśl prace najwybitniejszych rzeźbiarzy.

W środku świątyni wyróżnić można wysoką na 11 m nawę główną, oraz dwie boczne części. Chór pod sklepieniem ozdobiono płaskorzeźbom, zaś w zachodniej części galerii znaleźć można katakumby z czasów średniowiecza. I temu wszystkiemu można się dokładnie przypatrzeć, co ułatwia ciekawie zaprojektowane punktowe oświetlenie. Wyliczankę interesujących komponentów koczy górująca nad całością, wysoka na 53 m dzwonnica.

Eglise Monolithe w Saint-Émilion

Eglise Monolithe w Saint-Émilion; źródło: Flickr

Zdobienia Eglise Monolithe w Saint-Émilion

Zdobienia Eglise Monolithe w Saint-Émilion; źródło: Flickr

Po tym jak, w 767 r. Emilion zmarł, jego uczniowie postanowili wykopać niewielkie podziemne przejście, z czasem dodając coś na wzór Grobu Świętego. Jednak co do czasu budowy nie ma zgody wśród badacz. Szacuje się jednak, że to przełom XI i XII w. Wiadomo za to, że wieża pojawiła się tu znacznie później, bo w XVI stuleciu. Szczęśliwie w późniejszych latach mimo modyfikacji, jakim poddana została bryła, kościół zachował swój skromny wygląd. Co było o tyle trudne, że z czasem stał się miejscem do którego zmierzały tabuny pielgrzymów.

Czasy rewolucji francuskiej i związanej z nim sekularyzacji sprawiły jednak, że nieruchomość poczęto wykorzystywać jako fabrykę saletry, dodawanej później do prochu strzelniczego. Owa działalność na trwale pozbawiła ściany starych dekoracji. Ratunkiem okazało się uznanie kościoła za zabytek w 1886 r. Sęk w tym, że gmach nie pozbawiony jest wad konstrukcyjnych, co skutkowało pracami mającymi wzmocnić jego fundamenty i filary.

W mieście znajduje się kościół Eglise Monolithe z początków XII stulecia. Od XVI w. zacząć popadać w ruinę, jednak w XX w. go odrestaurowano. Mająca 38 m długości i 12 m szerokości budowla powstała jako element mający wpłynąć na rozwój miasta ściśle związany z osoba pustelnika – św. Emiliona, który w VIII w. osiadł tutaj pragnąc stworzyć świątynię, która mogła by pomieścić setki pielgrzymów. Do dziś służy wiernym; organizowane są w nim koncerty muzyczna, a popularną uroczystość stanowi tu wprowadzenie do miejskiego bractwa. 1

Moda na foie gras

Niewielki, brukowany Place des Créneaux otwiera się przed kościołem eksponując na pierwszym planie solidnie, kamienne kwietniki obsadzone kolorowymi roślinami. I w takich właśnie okolicznościach przybysze mogą budzić się co dzień, przypatrując się placowy z okien urządzonego tu Hôtel de Pavie. Co ważne nie żadnemu nowoczesnemu budynkowi, a utrzymanemu dokładnie w takiej samej stylistyce i barwach, idealnie wplecionemu w sąsiedztwo.

Stojące tuż obok kamienice wabią z kolei działającymi w nich sklepami winami, pamiątkami i czymś szczególny, wobec czego nikt nie przejdzie tu obojętnie. Rozpływający się nad swą kuchnią Francuzi nie wybaczą, jeśli jakikolwiek przybysz nie skosztuje ich tradycyjnych dań, na czele z foie gras i pasztetami. Ale nade wszystko dumą miejscowych jest Macaron de Saint-Émilion. No dobrze, ale czym jest owo cudo, łaskoczące podniebienia wyrafinowanych, miejscowych smakoszy? Ano ciasteczkiem przyrządzanym z migdałów, ubitych białek jajka i cukru. Chichotem losu pozostaje fakt, iż po raz pierwszy trafił na tutejsze stoły na polecenie Włoszki Katarzyny Medycejskiej. Ale o tym cicho, sza 🙂 Przepis z czasem podchwyciły siostry urszulanki, które podzieliły się recepturą z mieszkańcami Saint-Emilion. I tak nastała moda, trwająca do dziś…

Sklep Macaron de Saint-Émilion

Sklep Macaron de Saint-Émilion; źródło: Flickr

Ale nie tylko, gdyż okolica słynie z obecności średniowiecznych domów budowanych z kamienia. Widać je zwłaszcza na Place du Marche. Saint-Émilion opleciona tą charakterystyczną siecią wąskich uliczek sprawia, że wprost można się zatracić. Oczywiście typowo podróżniczo, bo jednak w samym poruszaniu się po miasteczku skomplikowania tyle co równaniu 2+2. Przechadzanie się nimi to wręcz kwintesencja przyjemności. Wybrukowane jezdnie po których, z tym charakterystycznym dźwiękiem podkasujących kół, przejeżdżają samochody. Stukające obcasy przechadzających się ludzi. No i dochodzące z knajpek zapachy…

Pouczająca podróż

Nic dziwnego, że gdy przystaje się pod jaśniejącymi muzeami miejscowej kolegiaty – Église Collégiale, trzeba się nieco nastroić, wychodząc z sielskiego nastroju. O tym, że warto nie tylko pobieżnie rzucić na nią okiem świadczy fakt, iż szczyci się ona wypełniającymi ją organami skonstruowanymi w 1892 r. I tonie przez byle kogo, bo Gabriela Cavaillé-Coll – członka znamienitej rodziny, w której roiło się od mistrzów w swoim fachu. Nie dziwota, że wydająca dźwięki część instrumentu uznawana jest za jedne z większych skarbów w okolicy. A, że w 2014 r . zostały kompleksowo odrestaurowane niosące się w kościele dźwięki, z pewnością pobudzą odczucia nie tylko wytrawnych melomanów.

A co do samej świątyni to jasno trzeba sobie powiedzieć, że gdyby wówczas przyznawano nagrody za najsprawniej przeprowadzoną inwestycję, to… zdecydowanie by jej nie dostała. Budowa ślimaczyła się bowiem dwa wieki! Dominujący w kościele gotyk, nieśmiało ustępuje w pewnych miejscach romańskiej stylistyce. Przy czym skromne wnętrze nieco ratuje nieco pomnik św. Walezego – patrona winiarzy. Chodzą tu zresztą słuchy ze drewniana na figura z polichromią podobno dość wiernie oddaje jego rysy twarzy, ubiór, oraz sierp towarzyszący dawniej pracom winiarzy.

Église Collégiale Saint-Émilion

Église Collégiale Saint-Émilion; źródło: Flickr

Kolegiata we francuskim Saint-Émilion

Kolegiata we francuskim Saint-Émilion; ; źródło: Flickr

Żyjąca na co dzień w Saint-Émilion grupa ok. 1860 mieszkańców najpewniej na co dzień nie zwraca uwag na szczegóły. Ale podróżnicy, jak wiadomo mają do perfekcji opanowana sztukę znajdywania nienachalnych detali, które zmieniają optykę destynacji. Tu mogą nimi być ożywiające jasne mury zielone, równo przycięte żywopłoty i ten szczególny brak pośpiechu, cechu jacy większe miasta. I oczywiście wyłaniające się zza zakrętów, wcześniej niewidoczne atrakcje, które z miejsca kradną serca przyjezdnych. Weźmy choćby taką Wieżę Królewską (Tour du Roy) – lokalną cytadelę, którą wzniesiono w 1237 r. ma polecenie Henryka III, księcia Akwitanii, a zarazem króla Anglii. Dwupiętrowa konstrukcja przypominająca tego typu rzymskie budowle do 1608 r. mieściła ratusz. Opatrzona trójkolorową, francuska flagą powiewająca na wietrze, po podejściu bliżej od północy się jako ogromna fortyfikacja. Tymczasem po wdrapaniu się na górę budzi już raczej ambiwalentne odczucia. Niemniej warto tu zajrzeć choćby z tego względu, iż rozpościera się z niej cudowny widok na dachy i winnice tego francuskiego miasteczka.

Tour du Roy Saint-Émilion

Tour du Roy Saint-Émilion; źródło: Flickr

Przeciskając się ciasnymi uliczkami, warto docenić to, jak wiernie oddają klimat tej niewielkiej miejscowości. Najeżone tutejszymi la boutique, prowadza na szczyt kilkudziesięcioma schodami. Tam zaś oczom ukazują się ruiny Cloitre des Cordeliers – z XIV w. klasztoru, a zarazem kolejnej z perełek Saint-Émilion. Franciszkanie, przez pewien czas zamieszkujący poza granicami miasta miasta przybyli do miasta poddając się plądrującym ich poprzednie miejsce zamieszkania panom Guyenne. Rozpoczynając stawianie kaplicy w 1338 r. po pięciu latach otrzymali zgodę na założenie nowego klasztoru, czemu towarzyszyło przepierzenie jej w widoczny do dziś kościół. Trudne dla duchownych czasy francuskiej rewolucji sprawiły, że wnętrza opustoszały. Nie bardzo wiedząc co począć, z zabytkowymi przecież murami w końcówce XIX w. uznano, że najlepiej sprawdzi się uruchomienia w tutejszych piwnicach produkcji wina.

Ruiny Cloitre des Cordeliers Saint-Émilion

Ruiny Cloitre des Cordeliers Saint-Émilion; źródło: Flickr

Inne atrakcje Saint-Émilion

Północna część zabudowań miasta kończy się, tam gdzie namacalnie doświadczyć można tego jak w przeszłości wyglądała okolica. W miasteczku zachowały się bowiem pozostałości po wiekowych fortyfikacjach. Broniące dawniej dostępu do miasta mury obronne Les Grandes Murailles dziś to ledwie ciągnąca się na dł. 50 m ściana. Ale gdyby tak we wszystkich starych miastach można było zobaczyć coś takiego…

Mury obronne Les Grandes Murailles w Saint-Émilion

Mury obronne Les Grandes Murailles w Saint-Émilion; źródło: Flickr

Nieopodal nich, za rondem, na pierwszy metrach Rue Guadet Pałac Kardynała (Le Palais Cardinal) dostrzec można niezwykły budynek. Białe drzwi, pełne malutkich szybek jakby zapraszały do wnętrza 3* hotel z 227 z restauracją, tu gdzie w starożytności mieściła się jedna z bram miejskich – Porte Bourgeoise. Nocując tu, lub zajadając się specjałami pracujących tu kucharzy warto wspomnienie o starych czasach. W nich zaś mieściła się tu rezydencja pierwszego dziekana kolegiaty Saint-Emilion, a późniejszego kardynała Gaillarda de Lamothe. W 1878 r. nieruchomość została zaaranżowana w lokalny hotel, którym dziś zajmuje się trzecie pokolenie miejscowej rodziny.

Co warto zobaczyć w Saint-Emilion jeszcze? Komu mało, może udać się do podziemnego muzeum ceramiki. Zajmujące budynek przy 21 rue André Loiseau gromadzi ok. 2 tys. przedmiotów; w tym kolorowe posągi ukazujące tancerki, czy torreadorów. 2, 3

Jeżeli Twoim marzeniem jest wizyta w Azji, koniecznie zajrzyj do koreańskiego Suwon, znanego z efektownych murów miejskich.

1 https://www.saint-emilion-tourisme.com/fr/explorer/les-incontournables/les-12-monuments/l-eglise-monolithe-et-son-clocher

2 https://www.saint-emilion-tourisme.com/

3 https://fr.wikipedia.org/wiki/Saint-%C3%89milion

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *