Casa Manila Filipiny

Jak brzmi Manila? Odgłosy stolicy Filipin.

Niektórzy, aby poznać, muszą zobaczyć. Inni potrzebują bardziej materialnych dowodów, wobec czego za wiodący zmysł obierają dotyk. Jeszcze inni stawiają na swój wyczulony na rozmaite zapachy węch, przez co miejsca dosłownie wodzą ich za nos. Tymczasem ja postanawiam iść kolejną z dróg. Manila, czyli stolica Filipin to idealne miasto, by spróbować się w nie wsłuchać.

Nawiasem mówiąc, kto wie, jak potoczyłyby się losy tego miasta, gdyby nie królestwo Tondo. Obejmujące ten obszar, w XVI w. stało się miejsc, w którym zaczęto robić interesy z Chinami, przez co mieszkańcy Państwa Środka ochoczo zaczęli przeprowadzać się nad przyjemną zatokę.

Ale, wiadomo jak to bywa: bogactwo kusi obcych… Tym razem Manilę za łakomy kąsek uznali władcy Brunei, którzy poczęli je łupić. W nazywanym wówczas w języku filipińskim ”Manyila” ośrodku, co wywodziło się od terminu „nila” oznaczającego kwitnące drzewa namorzynowe, jakie porastały okolice rzeki Pasig i Zatoki Manila, zaroiło się od przedstawicieli różnych religii. Jedni wznosili modły w obrządku taoistycznym; inni praktykowali buddyzm, a z czasem go tego religijnego tygla dołączyli muzułmanie.

Stara Manila

24 czerwca 1571 r. przybył tu Miguel Lopez de Legazpi. Wygrywając starcie zbrojne z miejscowymi, urządził sobie siedzibę w ruinach starej twierdzy, którą dawnej zajmował Sulejman. Do dziś można usłyszeć, że wiedzą, iż nie jest on w stanie wytrzymać naporu atakujących, postanowił zburzyć swój pałac, tak by ten nie trafił w ręce najeźdźców – ale opowieść ma wyłącznie status legendy…

Wchodzę właśnie na teren Intramuros, powstałej na zgliszczach dawnej tamtejszej Manili, części miasta. To właśnie tu uprzednio rozglądnąwszy się, Legazpi założył nowe miasto. Od strony rzeki Pasig nachodzi specyficzne dudnienie, za które odpowiedzialne są silniki silników przepływających barek.

„W Manili panuje wieczny chaos, zwłaszcza komunikacyjny, bo akurat transport w mieście to bodaj największa jego pięta achillesowa. Ulica zawsze wypełnione są ludźmi; za dnia arterie stanowią namacalny dowód przeludnienia miasta, co widoczne jest z zatykającym płuca smogu.”

Ciemne, kamienne ściany do dziś robią wrażenie, w tej części stolicy Filipin. Stanowiące komponent historycznego, dobrze ufortyfikowanego miasta za sprawą czegoś na wzór twierdzy – Santiago wkrótce stało się najważniejszą hiszpańską osadą na całym kontynencie azjatyckim. Rozglądam się wokół i z miejsca docenia, efektem szeregu prac, które miały na celu powiększenie obszaru militarnego w mieście. Fosa, 10 m wysokości mury i widoczne do dziś armaty są doskonała pozostałością Intramuros, czyli tego, co znajdowało się „wewnątrz murów”.

Okazałe, zabudowania, pobliżu łączenia się wód rzeki Pasig z Zatoką Manilską, na których renowacje i utrzymanie pewnie wydano fortunę, od pierwszego zetknięcia się z nimi wydają się niezwykłe. Tworzące fort Santiago stanowiło swego czasu wysublimowaną kwaterę Sulejmana.

Fort Santiago Intramuros Manila

Fort Santiago Intramuros Manila; źródło: Flickr

Dzięki czterem bramom stanowiąca de facto „miasto w mieście” enklawa, połączona była z pozostałymi dzielnicami, w których na co dzień żyli miejscowi, ale i przybysze z Chin, czy Indii. Żyjący znacznie lepiej Hiszpanie, okupujących wznoszone budynki, z czasem w lochach fortu więzienie, w którym torturowali miejscowych. Z tego też względu Filipińczycy darzą to miejsce szczególnym sentymentem; to w jego murach więziono bowiem rewolucjonistę Jose Rizala, który przypłacił swą działalność skazaniem na śmierć. O tym, jaką estymą cieszy się owa postać, doświadczam bliżej w działającym na terenie fortu muzeum, urządzonym w jednym z dawnych baraków.

Fort Santiago Manila

Fort Santiago Manila Filipiny; źródło: Flickr

Równiutkimi ścieżkami w stolicy Filipin, w części pokrytymi asfaltem, w części doskonale wybrukowanymi alejkami, obchodzę teren fortu wydając butami, ten charakterystyczny stukot. Przyjemna zieleń, zrewitalizowanych dziś ogrodów, pośród których cicho pluskają fontanny, sprawia że jego zwiedzanie odbywa się w idealnym klimacie.

Zerkam jeszcze na ładnie prezentujące się, rekonstruowane XVIII w. hiszpańskie koszary, z którymi wiąże się kolejna tragiczna historia. Wyjątkowe zabudowania spłynęły bowiem krwią filipińskich i amerykańskich żołnierzy trakcie II wojny światowej.

Gdy miasto rośnie, rośnie i rośnie…

A, że to poza granicami miasta kwitnął handel, wkrótce ówczesne Filipiny zaczęły się niekontrolowanie rozrastać, przez co dziś miasto obejmuje 38,55 km². Na wypełnionych przez Chińczyków przedmieściach dominującym elementem zaczęły być krzyki handlujących na nich kupców. Kwestią czasu było, gdy nowe osiedla staną się znacznie większe niż samo centrum…

Ruszam Luna General St., trzymając się prawej strony drogi. Idąc szerokim chodnikiem mijam liczne pary. I gdy wydaje mi się, że już za chwilę upał zwykłej ulicy uderzy z całą mocą, konstatuję, że pomimo iż droga znacząco się zwęża, multum zasadzonej tu roznosicieli daje nieco wytchnienia. Niewielkie „kwietniki” w postaci ogrodzonych niedużymi balustradami, kilku metrowych pasów ziemi sprawiają, że mój wzrok automatycznie odwraca się od zwykłych budynków.3

„W l. 1762-62 na terenie Manili toczyła się wojna francusko-brytyjska sprawiła, iż miasto dostało się pod panowanie Brytyjczyków.”

Nagle dostrzegam przed sobą wieżę, a nieco na prawo od niej wielką kopułę. Jaśniejszego znaku co do przeznaczenia budowli chyba nie można dostać.

Wtem widzę, jak do przejścia dla pieszych zbliża się, ryczący silnikiem, wielki SUV. Ze względu na fakt, iż opowieści o sposobie kierowania wszelkimi pojazdami w Azji nie wydają mi się przesadzone, przepuszczam pojazd, nieco opóźniając wejście w trzewia Plaza Roma. Wiecie, że obsadzony krzewami i niewysokimi drzewami Plac Rzymski w Manili, w czasach hiszpańskiej obecności stanowił arenę, na której odbywały się pokazy corridy? Dziś żadnych torreadorów machających czerwonym płótnem nie widzę, podobnie zresztą jak nie słyszę wykrzykiwanego z entuzjazmem okrzyku „ole”. Co nie znaczy, że jest cicho…

Najpierw cichaczem, a następnie coraz głośniej po placu niesie się bulgotanie. Ów jawny sygnał obecności wody wyjaśnia obecność pulsującej fontanny. Stojący pośrodku niej, od 1824 r., pomnik Karola IVkróla Hiszpanii ma dość zaskakujące pochodzenie. Okazuje się, że monument jest niczym innym, jak docenieniem wagi rozkazu przesłania do Filipin premierowej partii szczepionki przeciw ospie.

Plaza de Roma Manila

Plaza de Roma Manila; źródło: Flickr

Ale to nie tak, że najpierw stanął pomnik, a następnie obszar wypełniono roślinnością. Wręcz przeciwnie… W 1797 r. ówczesny gubernator urządził tu ogród. Wojskowi także dołożyli swoje trzy grosze; często urządzano tu musztry kolonialnych sił, zgodnie zresztą z ówczesną jego nazwa – Plaza Armas. No dobrze, jest pomnik hiszpańskiego króla, i iberyjska wojskowa historia. To skąd ta nazwa, jawnie nawiązująca do Rzymu? Ano stad, że koniecznie chciano tak upamiętnić pierwszego filipińskiego duchownego, który otrzymał kardynalską godność w 1961 r.

Niemal cała południowo – wschodnia ulica na placu, zajmuje pokryty czerwonymi pasami budynek. Przy czym te białe przypominają mi coś na kształt plastra miodu, przeplatanego oknami. Oto właśnie Palacio del Gobernado. Owe rządowe zabudowania pochodzą co prawda z 1976 r., ale swą nazwę zawdzięcza starej rezydencji hiszpańskiego gubernatora kolonii, którą w 1863 r. zmiotło trzęsienie ziemi.

Palacio del Gobernador Manila

Palacio del Gobernador Manila; źródło: Flickr

Zerkam na przeciwległą stronę placu, ignorując na razie cała resztę. Zetknięte na balkonie flagi leniwe ruszają się to w jedną, to w drugą stronę, przypominając mi… ptaka, niemogącego się zdecydować, w którą stronę polecieć. Tutejszy ratusz (Ayuntamiento) pierwotnie pojawił się na mapie miasta w 1607 r., ale trzęsienie ziemi nie obyło się z nim łaskawie. Gdy został odbudowany w barokowym stylu, jego wyznacznikiem stały się żeliwne balkony i wieża z zegarem.

I znów zatrzęsła się ziemia… Później przez lata służył różnym urzędom, jakie gromadziła stolica Filipin. Wreszcie w 2013 doczekał się kompleksowego remontu, podobnie jak cała zniszczona wówczas dzielnica, którą ratowano przed upadkiem od 1951 r. No, muszę przyznać, że proces zakończył się powodzeniem.

Ratusz w Manilii - Ayuntamiento Manila

Ratusz w Manilii – Ayuntamiento Manila; źródło: Flickr

Wierna Manila

Pewnie choć raz w życiu zetknęliście się z obrazkami wielkopiątkowych ceremonii urządzanych na Filipinach. Krwawe sceny prawdziwego biczowania i krzyżowania zapadają w pamięć na długo. Ja, zamiast nich wybieram jednak wspomnienia.

Jakby na zawołanie z wieży dobiega hałas bicia dzwonów. Pokonuje pięć stopni i staje pod drzwiami. Katedra w Manili, oficjalnie znana jako Bazylika Mniejsza i Katedra Metropolitalna Niepokalanego Poczęcia NMP już od frontu sprawia wrażenie potężnej. Niby nie jest tak wysoka, jak inne kościoły na świecie, ale jednak widok grubych, szaro-brązowych murów robi swoje. Na fasadzie katedry dostrzegam wkomponowane posągi świętych.

Katedra Manila

Katedra Manila; źródło: Flickr

Przekraczam próg, wchodząc do ciemnego wnętrza. Jednymi, wyjątkowo lichymi źródłami światła są tu podświetlone figurki stojące wzdłuż bocznych ścian o okrągłe witraże, tylko punktowo rewitalizujące niewielkie części wnętrza.

Ciekawe czy tak samo ciemno było w środku zbudowanej pierwotnie w 1571 r., z lichych bambusów i liści palm, świątyni? A może jedynymi momentami, w których było tu jaśniej, był czas, kiedy biła stąd łuna palących się ścian? Nierzadkiego w sumie widoku, podobnie jak zgliszcz będących efektem trzęsień ziemi i zniszczę wojennych.

Podchodzę do stojącego na podwyższeniu ołtarza i, jakby na zwołanie, ktoś włącza wszystkie lampy. W poświacie dostrzegam ogrom prac, jakich dokonano tu od 1951 r., odbudowując kościół w stylu romańskim, po bombardowaniach II wojny światowej. Muszę przyznać, mają tu do tego cierpliwość; jest to już ósma konstrukcja kościoła w tym miejscu…

Wreszcie biorę na cel boczne kaplice. W jednej z nich zerkam na wystawę przybliżają dzieje katedry. A te, nie tylko z uwagi na pożary były skomplikowane. Choćby w 2012 r. sypiąca się katedra została zamknięta celem przeprowadzenia koniecznych prac remontowych. Począwszy od kwietnia 2014 r. znów ściąga więc wiernych. I to nie byle jakich… 16 stycznia 2015 r. w murach katedry zjawił się gość wyjątkowy – Papież Franciszek. Wizytę postanawiam skończyć w kryptach, gdzie spoczywają byli arcybiskupi miasta i lokali prałaci.

Katedra Manila wnętrze - Cathedral Manila

Katedra Manila wnętrze – Cathedral Manila; źródło: Flickr

„Swego czasu Manilę zawładnęła mania budowania kościołów. Rządzący miastem hiszpańscy gubernatorzy doprowadzili do powstania aż 18 katolickich świątyń i kaplic. Do perełek można kiedyś było zaliczyć siedzibę gubernatora generalnego oraz arcybiskupa. Okazale prezentowały się także koszary wojskowe i rezydencje najznamienitszej części społeczeństwa”.

Najważniejsze muzeum stolicy Filipin

Wychodząc, zastanawiam się do co dalej… Konstatuję, że przecież stąd już tylko rzut beretem do kolejnej atrakcji stolicy Filipin, w której na co dzień żyje 1,66 mln ludzi. Wiszące nad wąską ulicą kable w pewnym momencie zaczepiają o czubki drzew. Słyszane wyraźnienie szuranie towarzyszy mi do kremowego domu z pomalowanymi na bordowo belkami ściennym, efektownymi zdobieniami i wygiętymi fachowo balustradami z miejsca uznaję, że to już. Dopiero gdy nad daszkiem odczytuję napis „Palacio Sana”, dostrzegam swą pomyłkę…

Przecież celem było Muzeum Bahay Tsinoy. Stojący nieco dalej, jaśniejąca siedziba placówki wita mnie w środku marmurowa posadzka. Ale to nie ona, a wystawa dowodząca, jak wielki wkład w rozwój Manili wnieśli chińscy imigranci, zatrzymuje mnie tu na dłużej. Swoją drogą nie spostrzec, że urządzane tu wystawy ukazują historię prób zrzucenia hiszpańskiego jarzma. Przechadzam się po salach wypełnionych dioramami ze scenami życia przedstawicieli mniejszości z Państwa Środka. Po kolei zerkam zbiory, pośród których wyróżniają się:

  • unikalne grafiki i fotografie ukazujące czasy chińskiej okupacji oraz na przełomie XIX i XX w.
  • ceramika będącą dowodem na prowadzoną od wieków wymianie handlową między państwami
  • elementy poświęcone mieszaniu się stylów filipińskich i chińskich w kuchni
  • mieszającym się jerzykom filipińskiemu i chińskiemu, co przyczyniło się do wykształcenia niepodrabianych zwrotów, zwłaszcza odnoszących się do zagadnień kulinarnych.

Stary pochodzący z 1914 r. dom, w którym mieszkała wdowa Andreasa Bonifacio, który przewodził ruchowi rewolucyjnemu w kraju, dostał w 1999 r. nowe życia.

Podróżowanie po świecie, czyli na tropie skarbów Manili

Okolica gwałtownie zmienia. Okazałe fasady zostawiam za sobą. Wchodzę za to tu, gdzie rozgrywa się codzienne życie. Pomarszczone banery reklamowe, łuszczce się ściany niskich domków i szeleszczące śmieci, które wprawiają w ruch jazdach skutery. Ot, kwintesencja nędzy, w jakiej żyją ci, którym się w życiu nie powiodło. Krótkie, urywane, szybko wypowiadane po filipińsku zdania, których za nic świecie nie jestem w stanie zrozumieć towarzysza mi aż do kolejnego skrętu.

Gwar cichnie, a ja przystaję przez Casa Manila. Żółty gmach, będący kopią 3p., drewnianego domu hiszpańskiego kupca z 1850 zbudowała słynna Imelda Marcos. Nakazując go wznieść w l. 80 XX w., czerpała pełnymi garściami z tradycyjnej hiszpańskiej architektury. Wnętrza posłużyły urządzeniu muzeum, którego tematem przewodnim jest okres, w jakim Filipiny były hiszpańską kolonią.

Casa Manila

Casa Manila Filipiny; źródło: Flickr

Casa Manila Filipiny

Casa Manila; źródło: Flickr

Samochód podskakując na kostce brukowej, którą wyłożono ulice, zostawia za sobą nie tylko zapach splin, ale dość głośne dudnienie. Rozciągający się dalej plac obudowany ścianami kolejnej świątyni okupują turyści. Cześć z nich słucha przewodnika; inni wykorzystują ten moment na zrobienie efektownych zdjęć. A jest czego, gdyż kościół św. Augustyna (St. Augustin Church) to jedyna ocalała w nienaruszonym stanie, z bombardowań w trakcie II wojny światowej, budowla. A to o tyle dziwne, że przeciecze Manila, wraz z naszą Warszawą, w 1945 r. była najbardziej zniszczonym przez konflikt miastem świata!

Podchodząc bliżej, zerkam na jakby okopcone wejście. Po oczach bije na nim miks stylów – unikalne połączenie doryckich na dole i korynckich na górze kolumn. Okazałe drzwi z drewna mienią się płaskorzeźbami z symboliką posługujących tu ojców augustianów oraz patrona ich zgromadzenia św. Augustyna, w towarzystwie swej matki św. Moniki.

San Agustin Church Manila

San Agustin Church Manila; źródło: Flickr

Choć ten barokowy kościół w stolicy Filipin zaczęto stawiać w 1587 r., do dziś dziś w środku zachwycać się można sufitowymi freskami. Zakończone w 1606 r. prace pozwoliły, w kolejnym roku konsekrować świątynię. I to jaką. O tym, jak stabilną jest konstrukcją, świadczy fakt, że nie zniszczyło go nawet największe trzęsienie ziemi, jakie nawiedziło Manilę w 1863 r. Co więcej, z uwagi na to, że mieści się szereg grobowców, miejsce kultu jest szczególnie. No, ale jeśli w najpiękniej zdobionym spoczywa Miguel Lopez de Legazpi…

Niech nikomu się jednak nie wydaje, że w związku z tym przeszłość nie naznaczyła tego miejsca brutalnością. W czasie II wojny światowej Japończycy urządzili w nim… obóz koncentracyjny. Doceniając zarówno architektoniczny sznyt, jak i bogatą przeszłość zabytek w 1993 r. wpisano na listę dziedzictwa UNESCO.

Wnętrze San Agustin Church Manila

Wnętrze San Agustin Church Manila; źródło: Flickr

Robię wielkie kółko po centrum Manili, zjawiając się pod kolejnym m miejsc kultu. Gdy w 1899 r. pachnący nowością kościół św. Ignacego zaczął służyć jezuitom jego wnętrza, pełne rzeźb robiły imponujące wrażenie. Wraz z sąsiadującym z nim klasztorem, w którym żyli bracia, cieszył oko drewnianymi ścianami, efektownym ołtarzem i amboną. Ale wielka bitwa o Manilę w schyłkowych miesiącach II wojny światowej sprawiła, że nie można go było poznać. Okazałe bele drewna, składające się na podstawowy budulec ścian płonęły żywym ogniem przez cztery dni, aż ze świątyni pozostały same zgliszcza. Ostałe ruiny posłużyły urządzaniu tu później magazynów i biur.

Kościół św. Ignacego Manila

Kościół św. Ignacego Manila; źródło: Flickr

Wreszcie padł genialny pomysł na ich zaadaptowanie. Efektem działające tu obecnie muzeum, którego ekspozycja mieści część z pół tysiąca odnalezionych tu podczas wykopalisk starożytnych znalezisk.

Komunikacja w Manili

Manila Metro

  • 3 linie
  • otwarte w 1984 r.
  • pierwsza 7 km linia „LRT 1 n” połączyła Baclaran i Terminal Centralny; oznaczona jest kolorem żółtym; ma dł. 15 km i obsługuje ją 18 stacji
  • druga linia – MRT 2 (purpurowa): łączy Santolan z Recto, ma dł. 13,8 km i 11 stacji
  • MRT 3 (niebieska): łączy North Avenue z Taft Avenuel ma dł. 16,8 km

Jeepneye

  • pierwotnie wyjechały na ulice Manili jako przerobione wojskowe jeepy, które zostały w kraju po żołnierzach armii USA po II wojnie
  • dziś stanowią najczęściej wybierany środek lokomocji w mieści, na co wpływ ma także niska cena przejażdżki
  • w połowie XX w. w kraju powstała firma Sarao Motors, w której do dziś pojazdy składane są ręcznie. Do przygotowanej na miejscu ramy dokłada się ściągnięte z Japonii i Korei używane silniki, a siedziska wykłada się włókien kokosowych. Ostatni element stanowi ozdobienie pojazdu, zazwyczaj motywami religijnymi bądź muzycznymi

Autobusy w Manili

  • obsługiwane są przez Departament Transportu, Metropolitan Manila Development oraz prywatnych przewoźników
  • do niedawna ekspresowe autobusy działały w systemie swobodnej jazy, bez przystanków
  • w 2019 r. na obszarze metropolitalnym wytyczona 52 punkty obsługiwane przez autobusy P2P
  • władze miejskie planują wprowadzić system szybkiej komunikacji autobusowej (BRT), oparty na kursowaniu pojazdów wydzielonym pasem ruchu

Tramwaje

  • pierwszy system tramwajów konnych uruchomiono w 1880 r.
  • w kwietniu 1905 na ulice wyjechały pierwsze pojazdy elektryczne
  • w 19020 Manile oplatał sieć 53 km tras, obsługiwanych przez 17 linii i 110 wagonów
  • transport tramwajowy zlikwidowano w 1944 r. i nigdy nie reaktywowano

Promy

  • pływają po rzece Pasig
  • jedna linia obsługuje 12 przystanków
  • całkowita trasa ma dł. 28 km
  • promy poruszają się z prędkościowa 19-31 km/h
  • flotę stanowią: 2 łodzie mogą pomieścić 57 pasażerów; 3 łodzie na 36 pasażerów i 2 łodzie na 16 pasażerów
  • w lutym 2011 r. transport ten zawieszono; ponowne otwarcie natapiało w kwietni 2014 r.

Międzynarodowe lotnisko Ninoy Aquin

  • otwarte w 1948 r.
  • posiada 4 terminale
  • główny pas startowy ma dł. 3737 m
  • w 2019 r. lotnisko obsłużyło 47 898 046 pasażerów
  • w 2019 zorganizowano tu 154 628 lotów krajowych i 122 902 zlotów zagranicznych
  • obsługuje także loty cargo

Miejsca, które trzeba zobaczyć

Macie tak, że jak słyszycie słowo ”plac” to wyrażacie sobie pokaźnych rozmiarów przestrzeń wypełnioną ciekawymi budynkami? Jeśli tak, to wpadliście tak, jak ja… Bo maleńki Plaza España okazuje się niczym innym, jak uliczną wysepką, z kilkoma drzewami i kostką brukowa. Owe zasadzone tu palm sprawiają, że pomnik hiszpańskiego króla Filipa II, skrywa się w cieniu. Mawia się tu jednak, że ów władca dał właśnie nazwę Filipinom. Początkowo sprowadzający się do kolonii Hiszpanie ochrzcili go mianem Plaza Aduana, którą zmienili panujący w kraju Amerykanie w 1902 r.

Plaza España Manila

Plaza España Manila Filipiny; źródło: Flickr

Ruszam ul. Muralla, którą wypełniają resztki dawnych murów. Dostrzegam rozchyloną bramę, którą najwidoczniej zdecydowano się odnowić, chcąc zabezpieczyć jedną z histerycznych pozostałości stolicy Filipin. Towarzyszące mi klaksonu zaczynają mnie irytować. Czy wszyscy muszą tu non stop trąbić? Nie prościej skupić się na jeździe?

Gdy niespełna kwadrans później docieram na Plac Liwasang Bonifacio (Plaza Lawton). wspominam, jak to wytyczony jako Plaza del Fortím w 1963 r. otrzymał późnej nazwę po przywódcy filipińskiej rewolucji. A skoro tak to nie mogło się obyć bez pomnika rzeczonego Andreasa Bonifacio.

Wracam skąd przyszedłem, przechodząc na drugą stronę drogi ,stale wpatrując się w okazały gmach Głównego Rządu Pocztowego. No mieli rozmach… Neoklasyczny styl nadano mu już podczas budowy w 1926 r., wstawiając weń rząd 16 wysokich kolumn. Nic dziwnego, że budowa pochłonęła gigantyczną wówczas kwotę miliona pesos…

Budynek Głównej Poczty – Manila

Budynek Głównej Poczty – Manila; źródło: Flickr

„Częstotliwość doświadczających Manilę katastrof naturalnych jest ogromna; po Tokio stanowi najbardziej poszkodowane w tym względzie miasto świata.”

Dzielnica Quiapo

Tak, to już pora na zostawienie za sobą przepełnionego zabudowaniami i tłumem centrum. Wielka szara, stalowa przeprawa z czterema pasami ruchu i wydzieloną dla pieszych ścieżką prowadzi mnie na północną stronę miasta, za rzeką Pasig. Przygotowując się do budowy nowego mostu, mającego w 1929 r. zastąpić zużytą już przeprawę, wzrok decydentów padł na niesamowity Sydney Harbour Bridge. Zamarzono więc o czymś podobnym, czego efektem właśnie 447 m most Quezon.

Most Quezon Manila

Most Quezon Manila; źródło: Flickr

Intrygujące, że to właśnie rzeka pośrednio stoi za obecną nazwą tej dzielnicy… Oto bowiem kiedy kupcy z Indii przypłynęli do miasta jej ujściem, ich oczom ukazała się pływająca po powierzchni wody roślinność. Jako że bardzo przypominała im ich rodzimą sałatę zwaną Kayappu, miejscowi adaptując jej nazwę do swoich celów, nazwali okolicę Quiapo. I tak już zostało…

Opadająca ulica sprawia, że wszystko widać z niej jak na dłoni. Nawet wszechobecne słupy napięcia i biegnące byle jak kable, nie są w stanie niczego zasłonić. Gorzej mam z wyczuciem jakichkolwiek dźwięków. Wszelakie odgłosy skuteczne zagłusza bowiem turkot skuterów i warkot samochodów.

Daję się porwać pierwszej napotkanej na drodze atrakcji, aktora okazuje się Centralne Targowisko, znane tu jako Quinta Market. Jego powstanie w 1851 r. wiąże się oczywiście z hiszpańską obecnością w Manili. Tworzony w XIX w. targ szybko stał się najważniejszym miejscem sprzedażny warzyw w mieście, na które udawała się zwłaszcza majętna część mieszkańców. Gdy w 1863 r. został zniszczony w trakcie trzęsienia ziemi, za odbudowę wziął się Félix Rojas, przez co handlowcy wrócili tu po 15 latach.

W końcówce 1900 r. nowe plany stalowego budynku targowiska stworzył amerykański porucznik Lytle Brown. Otwarty w październiku kolejnego roku stał się miejscem, w którym interesy robili hurtownicy, a o jego popularności świadczy fakt, iż generał aż 80% zysków z opłat targowych miasta Manila. Tłoczący się tu ciasno klienci i pogarszające się warunki handlu sprawiły, że targ zaczął upadać. Chcąc go ochronić, władze Manili zdecydowały się na drastyczny krok: całość zburzono i w 2017 r. zbudowano nowy targ, słynący zwłaszcza z tekstyliów.

Quinta Market w Manili po zmroku

Quinta Market w Manili po zmroku; źródło: Flickr

Coraz bardziej ekscytuje mnie jednak zbliżające się miejsce. Jak usłyszałem, najpopularniejszym miejscem w tej części miasta jest Plaza Miranda. Może i nie jest stary, ale za to rozgrywały się na nim historyczne wydarzenia. Urządzane tu spotkania mieszkańców Manili i ich dyskusje o polityce i przyszłości kraju doprowadziły w 1971 r. do zorganizowania pamiętnego wiecu Partii Liberalniej. Jak się okazało później tragicznego w skutkach, gdyż podczas niego urządzono zamach z użyciem granatów, co kosztowało życie 9 osób. Rok później ponownie zebrali się na nim Filipińczycy, tym żądając dymisji dyktatora Marcosa.

Gdy za budynkami upstrzonymi krzykliwymi reklamami i asocjacyjnymi nie wiadomo po co rusztowaniami dostrzegam plac… oczom nie wierzę. Cały zawalony jest skuterami, pomiędzy którymi niemal tratują się ludzie. Przynajmniej na pierwszy rzut oka, bo chwila wystarczy, by zorientować się, że żaden dramat nie ma tu miejsca. Ot, zwykły dzień…

Otwarty w 1961 r. plac w stolicy Filipin obejmuje dziś 5358 m2 terenu. W trakcie największego ścisku zmieściło się na nim 16 tys ludzi! Granitowe płyty tworzące podłogę i neogotyckie otoczenie idealnie nastrajają do tego, by pomyśleć tu o przeszłości Filipin. Zresztą wystarczy spojrzeć na zdobienia kolumnad z wybijającym się na niej lwem morskim, czy tablicę pamiątkową o wydarzeniach z 1971 r.

Plaza Miranda Manila

Plaza Miranda Manila; źródło: Flickr

Wreszcie pośród zgiełku odnajduje drogę do kościoła Quiapo (Minor Basilica of the Black Nazarene). O żadnym skupieniu w trakcie jego poznawania nie ma jednak mowy, gdyż w środku jest niewiele ciszej. Wdzierający się tu pulsujący tumult skutecznie rozprasza moją uwagę podczas prób bliższego poznania rzeźby zwanej „Czarnym Nazarejczykiem, czyli naturalnej wielkości rzeźby ukazującej… ciemnoskórego Chrystusa. Raz w roku, dokładnie 9 stycznia staje się ona symbolem procesji, organizowanej przez wiernych. Jakby wyjątkowych okoliczności związanych ze świątynią było mało, w każdy piątek najbardziej wierzący przybywają tu po to, by wejściu na schody ucałować stopę figurki patrona i polerować ją chusteczkami.

Wnętrze Quiapo Church Manila

Wnętrze Quiapo Church Manila; źródło: Flickr

Gdy tak patrzę na to, co stoi tu dziś, trudno mi sobie wyobrazić czasy, w których stała tu licha bambusowa konstrukcja. Ze ściągającej wiernych na msze i nabożeństwa przybytku nie zostało nic po tym, jak miasto najechał chiński pirat Limahong. Czternaście lat później franciszkański zakonnik ponownie doprowadził do powstania kościoła, ale i ten spłonął w pierwszych latach XVIII w. Kolejne konstrukcje także nie miały szczęścia; to najazd Brytyjczyków, to trzęsienie ziemi, wreszcie w 1928 r. kolejny pożar. Gdy w 1933 r. ponownie budowo nowe miejsce kultu zmieniono delikatnie projekt, powiększając całość.

Zerkam na fasadę, w której nie sposób nie dostrzec barokowych elementów. Zwracam uwagę na stojące po bokach dzwonnice otoczone balustradami. Wreszcie dostrzegam zdobieni w postaci kielichów. Wreszcie dostrzegam symbol insygniów papieskich w formie skrzyżowanych kluczy i tiary papieskiej.

Minor Basilica of the Black Nazarene, czyli kościół Quiapo Manila

Minor Basilica of the Black Nazarene, czyli kościół Quiapo Manila; źródło: Flickr

Paradoksalnie jednak ta dzielnica stolicy Filipin dzielnica jest ostoją filipińskich muzułmanów. Przypominam sobie o tym, słysząc dobiegające nawoływania do modlitwy. Gdy wpatruję się w złota kopułą, którą wieńczy półksiężyc, w lot rozumiem, skąd wzięła się jego nazwa. „Złoty Meczet” czy też oficjalnie meczet al-Dahab oświetlany właśnie promieniami słońc ma w sobie coś z bliskowschodniej stylistyki.

Meczet al-Dahab Manila

Meczet al-Dahab Manila; źródło: Flickr

Mająca 12 m średnicy i 10 m wysokości kopuła wprawdzie nie oślepia, ale to i lepiej. Łatwiej dostrzec witraże, w których przewija się wężowy motyw. Łapię się jednak na czym inny. A minaret gdzie? A no, zastał zburzony, gdy radcy miejscy zdecydowali, że grozi zawaleniem…

Recto Avenue Manila Avenue

Główna arteria Quiapo to Recto Avenue. Sęk w tym, że przechodzi aż przez 7 dzielnic Manili! Powstająca naturalnie, poszczególnymi odcinkami w czasie hiszpańskich rządów mieści multum znanych miejsc w mieście m.in. centra handlowe, uczelnie oraz bazylikę św. Sebastiana, czy gmach opery.

Tumult na drodze

Skręcam w Bulebar Quezon, który na pierwszy rzut oka z jakąkolwiek elegancją nie ma nic wspólnego. Nie dość, że ściany wołają o remont, aż drąc się wniebogłosy, to jeszcze ryk samochodowy pomieszany dźwiękiem klaksonów skutecznie stopuje jakakolwiek przyjemność przechadzki. Mijam stoisko z porozrzucanymi w dużych drewnianych pojemnikach ciuchami na wagę i sąsiadujący z nim kram z… kaskami na skutery. Takie rzeczy tylko w Azji 🙂

Tymczasem chodnik niespodziewanie się kończy. Co teraz? Rozglądam się się wokół, widząc nieciekawą okolicę; śmieci i brud wylewają się z bocznych ulic, odciągając mnie od pomysłu znalezienia nimi przejścia. No cóż, trzeba będzie uważać… Gdy rozlega się za mną pisk hamującego pojazdu, bezwiednie się kurczę. Jakby to miało coś pomóc…

Podnoszę wzrok i zerkam na… zieloną płachtę. No chyba krew mnie zaleje; tyle wysiłku po nic. Zbudowany w 1941 r. Life Theater przechodzi właśnie kompleksowy remont, przez co cała fasada ukryta jest pod plandeką. Dobiegające spod niej dźwięki brzmiące jakby: „szuuuuu”, jasno dowodzą, że ktoś właśnie ostro walczy z nanoszeniem na ścianę kolejnej warstwy nowego tynku. A przecież tak chciałem zobaczyć, jak udanie da się połączyć historyczne konstrukcje z praktyką nowoczesności. Gdy w 1918 r. postanowiono rozebrać mury siedziby teatru w stylu art deco, pozostawiono jego efektowną fasadę, zgrabnie wplatając ją w nową bryłę 33 p. wieżowca zwanego budynkiem Teofilo Villonco. I nic z tego…

Może przynajmniej szczęście dopisze mi 500 m dalej. Przyspieszam kroku, co wcale nie jest takie proste na skrzyżowaniu. Mijający mnie rzężący mini busik w którym, już na oko widać, nadprogramową liczbę pasażerów przejeżdża mi wprost przed twarzą. Niemal biegiem pokonuję ostatnie metry. Skręcam dwa razy w lewo, odnajdując Boix House. Stwierdzić, że trudno w nim odnaleźć ślady dawnej świetności, to jak nic nie powiedzieć. Prawda?

Boix House Manila Filipiny

Boix House Manila Filipiny; źródło: Wikipedia

A przecież zbudowany przez majętną rodzinę Teotico, był też użytkowany przez Towarzystwo Jezusowe, stanowiąc imponującą siedzibą manilskich jezuitów. Ruszająca w sierpniu 1895 r. budowa pozwoliła stworzyć całkiem wygodną siedzibę, z 10 przestronnymi pokojami. Przyglądam się ocalałemu ze niszczeń II wojny światowej gmachowi, myśląc: co tu poszło nie tak?

Niby pagoda nie jest w Azji niczym szczególnym. Co więcej, widać je niemal na każdym kroku. Ale przecież stolica Filipin to ostoja katolików, a i protestantów jest tu całkiem sporo. Skąd więc jawny dowód buddyjskiej religii? No właśnie, stojący dwie przecznice dalej Ocampo Pagoda Mansion… wcale nim nie jest. Ot, po prostu Jose Mariano Ocampo, który zafascynowany był japońską drogą ku dogonieniu poziomem życia Zachodu, zamarzył pewnego dnia o wyjątkowym domu. Przyznaję, wyszło mu to dość zgranie.

Ocampo Pagoda Mansion Manila

Ocampo Pagoda Mansion Manila; źródło: Flickr

Budowle Manili

Fatalnie wyglądająca Bilibid Viejo St., na której dwa jadące w przeciwnych stronach samochody lawirują między wchodzącymi wprost pod koła pieszymi, odpycha nie tylko wyglądem. Dogorywające klimatyzatory, powieszone bez ładu i składu na ścianach kolejnych blokach świszczą, wdając wwiercający się w mózg dźwięk o takim natężeniu, że można oszaleć.

Droga niepodziewanie urywa się, przechodząc w skrzyżowanie, przy którym stoi coś wielkiego, seledynowego z… rdzawymi naciekami. Kościół św. Sebastiana oficjalnie adresowany na Plaza del Carmen. Obchodzę sporawy gmach, którego budowa była możliwa dzięki Bernardino Castillo, który w 1621 r. przekazał Kościołowi swą działkę. Wzniesiony na niej drewniany kościół jednak spłonął, a stawiane tu kolejne świątynie trzykrotnie obracały w zgliszcza trzęsienia ziemi.

Kościół św. Sebastiana Manila

Kościół św. Sebastiana Manila; źródło: Wikipedia

Chcąc przerwać tę fatalną passę, w l. 80 XIX w. ówczesny proboszcz Esteban Martínez najął w Hiszpanii architekta, który stworzyć miał plany budynku, który przetrwa kolejne wstrząsy w stolicy Filipin. Tak Genaro Palacios zaczął sprowadzać z Belgii tony stalowych elementów, których pierwsza partia dotarła do Manili w 1888 r. Stalowy szkielet obudowano mieszanką cementu, piasku i żwiru, wstawiając w okna witraże ze sprowadzanego z Niemiec barwionego szkła.

Wreszcie do głównej części dobudowano dwie wieże, na które naniesiono iglice, sięgające 32 m wysokości. Dach bryły zakończono wznosić, gdy sięgnął 12 m, a wewnętrzne ściany ozdobiono malowidłami. Wkrótce środek zaczęto zapełniać utrzymanymi w gotyckim stylu, ambonami, ołtarzami i konfesjonałami. Wreszcie przyszła pora na zaprezentowanie ołtarza głównego, nad którym w 1617 r. umieszczono płótno z wizerunkiem Matki Bożej z Góry Karmel. Co ciekawe przetrwał on wszystkie trzęsienia ziemi i pożary, tracąc jednakowoż wykonaną z kości słoniowej głowę, która w 1975 r. … skradziono.

Uznana za bazylikę mniejszą świątynia powstała po trzech latach prac w 1891 r. Posługę pełnią tu członkowie Zakonu Pamięci Augustynianów. Pamiętacie o rdzy? To wiedzcie, że jest ona pochodna wiejącego od morza wiatru, który niesie ze sobą cząstki soli. W efekcie stalową konstrukcję zaczęła zżerać rdza, co zapoczątkowało w 1982 r. remont. Jak widać, przyda się następny.

St. Sebastian Church Manila

St. Sebastian Church Manila; źródło: Flickr

Witraż kościoła San Sebastian w Manili

Witraż kościoła San Sebastian w Manili; źródło: Flickr

Tuż za kościołem wchodzę w wąską San Sebastian St. Stojąca pod nr 730 Casa Consulado, okazuje się zbudowanym z kamienia w 1926 r. domem. Po tym jak przez lata zmieniał właścicieli, dziedziczył go Augusto Alvaro Iturralde, honorowy konsul księstwa Monako na Filipinach. Tak urządził tu swoją rezydencją oraz siedzibę konsulatu malutkiego księstwa. 1, 2, 3

Casa Consulado Manila

Casa Consulado Manila; źródło: Flickr

Jeśli lubicie zwiedzać stolice państw, zajrzyjcie do Paramaribo – stolicy Surinamu.

Źródła:

1 https://en.wikipedia.org/wiki/Manila

2 https://pl.wikipedia.org/wiki/Manila

3 https://wikitravel.org/en/Manila

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *