W historii wielu było władców, którzy wywarli wpływ na losy świata. Ludzie ci zwykle posiadali swą wizję i byli jej wierni do ostatnich dni życia. Wielokrotnie stała ona jednak w sprzeczności z pokojem i dobrobytem milionów mieszkańców Ziemi. Bez wątpienia taką postacią jest kontrowersyjny, acz zarazem interesujący Czyngis-Chan.
Od urodzenia, muszący szybko dorosnąć młodzieniec wiedział, czego chce. Gdy starszy brat Bekter, zgodnie ze zwyczajem, miał stać się głową rodziny Temudżyn, jak go wówczas nazywano, bez skrupułów go zabił. Pojmany przez członków rodziny został za swój czyn uwięziony. Mimo tego uciekł z niewoli, dając pierwszy dowód niezwykłej siły przetrwania.
Początki chwały
Życie mijało. W wieku 16 lat, w ramach sojuszu politycznego poślubił Börte z plemienia Olkhinud, co zapewnić mu miało podporządkowanie sobie jej plemienia. Młody nie przewidział jednego – uprowadzania żony przez wrogie plemię Merkitów. Pragnący zemst Temudżyn nie postępował jednak wbrew rozumowi jak wielu przejawiających negatywne emocje ludzi. Wiedział, że w pojedynkę nic nie osiągnie…
Sprzymierzył się więc z Toghrulem, z którego ojcem kiedyś walczył ramię w ramię, ofiarując mu cenny prezent. Wkrótce, dzięki wparciu odzyskał żonę i wraz z wojskowym partnerem ruszył na podbój Mongolii. I, co istotne w trakcie walk nie uznawał żadnych świętości. Mimo zawarcia jako dziecko, przymierza krwi z wodzem rodu Dżadżirad – Dżamukinem, który wcześniej pomógł mu pokonać plemię Merkitów, wypowiedział mu wojnę. Choć skończyła się klęską Czyngis-Chana, ten nie miał zamiaru odpuścić…
Wojujący Czyngis-Chan
Był 1196 r., kiedy Czyngis-Chan, w koalicji z plemionami Ong-chan, ruszył na podbój Tatarów. Wygrywając wojnę, złupił ich ogromne bogactwa, w tym złotą szatę i srebrną kołyskę. Zresztą mogolski władca bardzo cenił umiejętności rzemieślników. Sprowadzał ich więc z podbitych ziem do stolicy swego imperium Karakorum, gdzie powstawały piękne wyroby ze srebra, szaty z jedwabiu, oraz zabudowania projektowane przez najlepszych architektów. Ale wciąż było mu mało…
Pewnego dnia, decydując się na dalsze podboje, podjął jednak niezrozumiałą, jak na owe czasy, decyzję. Dotąd bowiem trzymał się jasnej zasady mówiącej o tym, iż wszelkie stanowiska dowódcze rozdzielane były w oparciu o więzy krwi i koligacje rodzinne. Ale Czyngis-Chan nie był w ciemię bity i doskonale wiedział, że chcąc odnieść sukces , musi zerwać z historią i postawić na kompetentnych ludzi. Tak począł ich wabić obietnicą profitów zdobytych podczas gromadzenia łupów wojennych.
Wreszcie w 1204 r. przepuścił kontratak na Dżamukina, wychodząc zwycięsko ze starcia dzięki dobrym jeźdźcom konnym oraz strzelcom siejącym śmierć dzięki strzałom z łuku. Dawnemu sojusznikowi okazał zaś, w swym mniemaniu łaskę… przystając na jego prośbę o szlachetną śmierć. Wyrok wykonał sam, skręcając Dżamukinowi kark…
Ong-chan widząc, że Czyngis-Chan prze do skupienia w swym ręku jak największej władzy, wykonał afront, odmawiając mu ręki swej córki… Dumając nad swą decyzją, Ong-chan uznał to z czasem za taktyczny błąd. Wkrótce oddał mu rękę córki – Börte, w sekrecie planując jednakże zgładzenie Czyngis-chana. Ten dowiedziawszy się o planach teścia, w trackie wielkiego święta, zorganizował atak, zabijając go, rękami swych wysłanników.
Czyngis Chan Szczególnie brutalnie mścił się na Tatarach, którzy byli odpowiedzialni za śmierć jego ojca, otrutego przez członków tatarskiego plemienia, co zaowocowało wyrzuceniem go ze społeczności klanu i koniecznością głodowania wraz z matką na stepach Mongolii.
Ale nie tylko brutalność cechowała wodza. Obejmując rządy na mongolskim stepie, doprowadził do złączania sił przez poszczególne plemiona i będąc już po 40. urodzinach przyjął nowe imię. Imię, które udanie podkreślało jego zalety – Czyngis-Chan, oznacza bowiem „władca wszechstronny”.
Dowodząc swą armią, wielki nacisk kładł na to, co zapewniało mu sukces. A skoro tym, była zabójcza skuteczność łuczników to nic dziwnego, że jego ludzie wprawiali się w sztuce wystrzykiwania śmiertelnych strzał, doszli do perfekcji. Dowodem – oddawanie przezeń strzałów w momencie, gdy ich konie nie dotykały kopytami ziemi.
Śmiertelny strzelec wojska Czyngis-chana; źródło: Flickr
Droga do wielkiej chwały
Perfekcjonizm Czyngis-Chana stawał się wręcz legendarny. Wrogowie łudzili się, że w końcu popełni jakiś błąd, który przyjdzie im wykorzystać. Ale ten nie pozostawiał niczego przypadkowi…
Przez całe życie uczył się nowych rzeczy, jednocześnie dosyć szybko adaptując się do nowych warunków. Sformował zaufaną siatkę agentów, którzy rozpowszechniali wśród wrogów fałszywe informacje. Co więcej, okazał się dość sprawnym politykiem. Po tym, jak członkami jego armii stawali się ludzie z podbitych plemion, aby nie doprowadzić do wewnętrznego buntu, rozlokowywał ich w różnych częściach swego wojska.
Co ciekawe, podbite przez niego ziemie i ludy nie stanowiły dla niego, ot tak, źródła bogactwa. Nie upajał się luksusem wytwornych nieruchomości i nie zerkał z próżnością na złote sztabki wypełniające jego skarbiec. Wręcz przeciwnie, większość gromadzonych bogactw służyła mu wspierania regionalnych gospodarek, będących składowymi jego państwa.
Wyposażenie armii Czyngis-chana; źródło: Flickr
Składowe wyposażenia żołnierzy Czyngis-chana; źródło: Flickr
W efekcie okazał się władcą, który miał przemożny wpływ na świat. Co więcej, ochoczo korzystał z nowatorskich wynalazków, wykorzystując maszyny oblężnicze, proch strzelniczy, czy moździerze. Budował mosty łączące tereny, którymi zarządzał. Bił własne, złote monety. Do tego zdecydował choćby o przyjęciu pisma ujgurskiego, jako obowiązującego na całym terenie Imperium Mongolskiego.
Na bazie genialnych decyzji stworzył największe państwo, jakie kiedykolwiek istniało na świecie! W XII w. pod panowaniem Czyngis-chan znajdowało się aż 22% wszystkich lądów na ziemi, podbitych brutalnymi metodami. Dość powiedzieć, że w jego skład wchodziły dzisiejsze tereny Moskwy, Kijowa, Teheranu, Bagdadu.
Korciły go jednak kolejne zdobycze… W 1207 r. Czyngis-Bhan wysłał swych ludzi na Syberię, celem zbadania, co ta ma do zaoferowania. Gdy ci wrócili obliczeni w futra, z doprowadzonymi jeńcami, ze szczegółowej relacji wysnuł jednak wniosek, że nie ma tam nic ciekawego, co mogłoby mu się przydać. Ruszył więc w inne strony, podporządkowując sobie narody Ujgurów i Tangutów, a w 1211 r. parł już przez pustynię Gobi, na zamieszkaną przez Dżurdżenów Mandżurię.
W trakcie ledwie dekady podbił ziemie leżące między Morzem Japońskim, a węgierskimi stepami, tworząc słynne Imperium Mongolskie. Jogo wielkość aż czterokrotnie przekraczała słynne Imperium Rzymskie.
Uparty jak… Czyngis-Chan
Dostrzegając próby Czyngis-Chana, ówczesny cesarz Chin Wanyan Yongji pewnego dnia wysłał do mającego chrapkę na jego państwo wiadomość, w której zawarł prześmiewcza w gruncie rzeczy tezę o niemożności poddania się armii pochodzącej z tak małego państwa, jakim ówcześnie rządził Czyngis-Chan. I to nie tak, że reprezentujący dynastię Jin cesarz był butny.
Istniały wszelkie przesłanki świadczące o tym, iż słowa te są w 100% zgodne z prawdą. Ogromne bogactwa, chińskie wynalazki w postaci prochu strzelniczego i broni, wreszcie ogromne katapulty kazały sądzić, że nie ma się czego obawiać. A jeśli ktoś śmiałby polemizować, wystarczyło, że spojrzał na Wielki Mur, strzegący granic starożytnego państwa.
Sęk w tym, że nie docenił upartości Czyngis-chana… Gdy po kilku latach, w 1214 r. ten, uprzednio dokonując ataków na północno-wschodnie części Chin, zdobył Pekin, okazało się, że nawet słynny Wielki Mur Chiński nie stanowił przeszkody.
Choć brzmi to makabrycznie, specjaliści orzekli, że rządy Czyngis-chana sprzyjały… środowisku naturalnemu. Masowe mordy ludności obniżyły ilość dwutlenku węgla w powietrzu, a zaludnione dotąd wioski porosły lasy, produkujące tlen.
Stojąc pod nim, wraz ze swymi wojskami spojrzał na 12 m wys. ściany, ciągnące się na dł. 16 km, dostrzegając ulokowane w nim otwory. Wiedział, że to właśnie z nich na jego żołnierzy wylać się mogą buchające gorącem stopione metale, czarna jak smoła ropa, czy specyficzne chińskie wynalazki w postaci trucizn.
Tak, zamiast przebijać się przez niego po prostu poprowadził swą armię… obok, nakazując wstrzymanie się z jakimikolwiek atakami. Postępując sprzecznie z wyznawaną dotąd zasadą, czyli szybkim atakiem z zaskoczenia, odciął mieszkańców Pekinu od zaopatrzenia, de facto głodząc broniących miasta. Wreszcie latem 1215 r. uznał, że ludność dostatecznie opadła z sił i padł rozkaz ataku na miasto. W efekcie Czyngis-Chan osiągnął swój cel, niszcząc, paląc i plądrując wszystko na swojej na drodze, tym samym doprowadzając dynastię Jin do upadku.
Kontrola Jedwabnego Szlaku
Z czasem zwrócił się w kierunku ziem Imperium Chorezmijskiego, znajdującego się na terenach obecnego Iraku i Afganistanu. Upajający się skutecznością swej armii, zamiast od razu zaatakować, wysłał uprzednio posłańca z propozycją sojuszu. Gdy w odpowiedzi dostał… jego odciętą głowę w trakcie kilku miesięcy zgromadził liczące 200 tys. ludzi wojska. Przejawem ich działań były brutalne czystki w mieście Koneurgenc (dziś Tadżykistan), w których trakcie każdy z poddanych mu 50 tys. żołnierzy miał za zadanie zamordować 10 żołnierzy wroga. Wkrótce najechał także miasto Merw, kończąc swą kampanię w 1225 r., zostawieniem w ruinie miast Azji Środkowej.
Podporządkowanie sobie Jedwabnego Szlaku i tym samym kontrola nad handlem z Hindusami i muzułmanami powiększyła zdobycze Czyngis-Chana. Podbój Buchary skwitował zaś słowami: „Mówiłem, że jestem biczem bożym, i gdybyście nie byli wielkimi grzesznikami, Allach nie pozwoliłby, aby mój gniew spadł na wasze głowy”. Wyczyn ów pozwalał myśleć o podboju bogatej Samarkandy, co ostatecznie udało się w 1224 r. Do zdobycia postała tylko Europa…
Ale nie było mu tego dane doświadczyć… Czyngis-Chan po tym, jak kilka miesięcy wcześniej został trafiony strzałą, w 1227 r. zmarł, pozostawiając swe imperium. Kończąc swój żywot, wypowiedział słowa doskonale podkreślające jego charakter: „Moje życie okazało się zbyt krótkie, żeby zawładnąć całym światem. Pozostawiam to wam”.
Imperium Mongolskie za rządów Czyngis Chana; źródło: Wikipedia
Miejsca jego pochówku nie udało się niestety ustalić. Sam o to zresztą zadbał, nakazując, aby po śmierci, dopełniono zasad ówczesnego mongolskiego pochówku, pozbawiając grobów jakichkolwiek oznaczeń. Do dziś krążą legendy o tym, jakoby po pogrzebie, jego dawni żołnierze zamordowali wykorzystanych do prac niewolników i spotkanych na drodze świadków, by na końcu popełnić samobójstwo. Co ciekawe, mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań, prowadzonych przez różnych badaczy część Mongołów sama sprzeciwia się wszelkim takim działaniom, wierząc w klątwę. Wedle opowieści, w razie powodzenia poszukiwań, Czyngis-Chan ześle na nich cierpienia…
Po śmierci Czyngis-Chana
Pozostając w zgodzie z ostatnimi słowami wielkiego dowódcy, pozostawiona przez niego społeczność wojowników kontynuowała podboje, podporządkowując sobie perskie i arabskie ośrodki. Docierając na Ruś Kijowską, zamieniła swego czasu w zgliszcza Kijów. A w 1241 r. wyszkolona zgodnie z jego systemem armia zajęła Węgry i Polskę, pozostawiając w pokonanym polu armię z Henryka Pobożnego. Później zresztą jeszcze kilkukrotnie najeżdżała polskie ziemie. Co nie oznacza, że nie i oni nie ponosili porażek, czego dowodem klęski w Wietnamie i Egipcie.
Ale rozpasanie Mongołów rosło. Przyzwyczajone do bogactwa plemiona stale chciały więcej i więcej. Tymczasem łupy wojenne nie już wystarczały…
Punkt szczytowy królestwo pozostawione przez Czyngis-chana osiągnęło w 1279 r., panując nad obszarem 33 mln km2. W efekcie składała się na nie potężna mozaika etniczna i kulturowa. Rządzenie ogromnym terenem okazało się jednak ponad możliwości wnuka Czyngis-chana Kulibaj-chana, w efekcie państwo po prostu zbankrutowało…
Czyngis-chan mimo swego wielkiego okrucieństwa nie zakazywał budowania nowych miejsc kultu. Na rozległym podbitym przez niego terytorium swobodniej powstawały kościoły katolickie e Europie, buddyjskie świątynie w Persji, czy muzułmańskie szkoły w Rosji.
Ocena rządów
Rządy Czyngis-chana od chwili zdobycia przez niego władzy ludzkim ocenom. Jak można się domyślać, przyjmowały one rożne barwy…
Jednego nie można mu jednak odmówić. Dzięki sprawnym rządom w obrębie gospodarki, przez parcie do rozwinięcia Jedwabnego Szlaku.
Podbite przez niego ludy i wszyscy, którzy doświadczyli z jego ręki cierpienia, zwracają uwagę na masowe mordy, podpadające pod definicję ludobójstwa. Ponadto akcentuje się uwielbienie przez tę postać niewolnictwo. Badacze dawnych kultur koncentrują się również na eksterminacji kultur i miast, jakich przez lata dokonywali poddani mu żołnierze, wskazując na losy Bukary, Samarkandy i innych miast.
W Chinach Czyngis-Chan postrzegany już jest z mniejszym zabarwieniem negatywnym. Znacznie zmniejszenie populacji przypisywanie jest bowiem nie tyle mordom, co szalejącej wówczas dżumie oraz klęskom żywiołowym, których efektem był powszechny głód. Co więcej, wspomina się także o fakcie dołączania przez Chińczyków ras Han i Khitan do armii Czyngis-chana, co miało związek z wewnętrznymi waśniami chińskich dynastii.
Różnorodność etniczna była także podstawą do rozmaitych opinii pojawiających się na terenie Rosji. Podczas gdy inne ludy uznały go za zbrodniarza, całkiem pozytywnie postrzegali go Buriaci.
Co zrozumiałe Mogołowie przypisywali mu wyłącznie pozytywne cechy, przez co do dziś stanowi on niejako symbol dawnej potęgi obecny, w zasadzie do dziś. Oddawanie mu czci osłabło naturalnie w czasach realnego socjalizmu. Po upadku systemu, w początkach l. 90. pamięć o Czyngis-Chanie została wyniesiona na sztandary, czego przejawem było nawet nazwanie go „ojcem narodu”. Nie dziwi więc wszechobecna podobizna władcy na banknotach i w przestrzeni publicznej.
Lubisz zwiedzać wielkie miasta. Oto atrakcje Bejrutu – stolicy Libanu.
Źródła: